Pierwsze karaibskie
spotkanie
za nami.
Wyszło magicznie i bardziej kubańsko niż mogliśmy sobie wyobrazić.
Ulica Dąbrówki na kilka godzin stała się prawdziwą ulicą Havany- pełną muzyki, kolorów i smaków.
Przede wszystkim zaś , pełną ludzi,
którzy chcą i potrafią spędzić czas razem.
Na specjalne zaproszenie dołączyło nawet słońce - po kilku dniach intensywnego deszczu,
okazało się najbardziej wyczekiwanym
przez wszystkich gościem
Pan Zielonka, jak przystało na kubańskiego
"el anfitrion", bawił się i podtupywał nóżką,od pierwszych do ostatnich minut.
A było do czego podtupywać!
Muzyka z gramofonów Kid Buttons'a porywała wszystkich: od przypadkowych spacerowiczów, po nieśmiałych sąsiadów.
"Wróciło tu życie" powiedziała j edna ze starszych mieszkanek ulicy.
Po raz kolejny okazało się, że razem można robić niesamowite rzeczy- zapomniana podgórska ulica stała sie latynoskim centrum dzięki kilkunastu uśmiechom i wesołym pląsom.
Esto es magia!
Dla tych, którzy byli z nami w podgórskiej Havanie, kilka zdjęć, które pomogą utrwalić klimat piątkowego wieczoru.
(albo uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę!)
Dla tych, których tym razem zabrakło, niech zdjęcia będą motywacją by pod koniec sierpnia dotrzeć na Jamajkę (kolejny potluck w rytmach reggae).
Pozostałem zdjęcia w galerii.
Zapraszamy.
Zapraszamy.
BUENAS VACACIONES CHICOS!
PS. bądzcie czujni niebawem premiera filmiku z kubano-potlakosa
zobacz jak było na poprzednich